piątek, 17 lutego 2012

Call of Duty 4: Modern Warfare (Xbox360)


Z zasady nie przechodzę gier więcej niż raz. Przynajmniej nie całych. Jakiś skrawek, kilka poziomów, żeby dobić kilka Osiągnięć, to maksimum na co sobie pozwalam. Modern Warfare jest jedną z gier, którą przeszedłem pełne dwa razy. I to nie dlatego, że jest krótka, jak mrugnięcie oka, ale skłamałbym, że nie miało to wpływu na moją decyzję.

W roku premiery gry żona kupiła mi Modern Warfare na PC pod choinkę. Wtedy jeszcze jakoś bardziej ogarniałem komputer, więc przeszedłem grę siedząc przy biurku i pamiętam, że dostarczyła mi sporej dawki świetnej zabawy. Po kilku latach stwierdziłem, że wstyd jednak nie mieć zaliczonej tej gry na konsoli, szczególnie, że co roku pojawia się kolejna odsłona. Nie miałem problemu, żeby poświęcić te kilka godzin i jeszcze raz pouganiać się za Zakajewem. Przed uruchomieniem gry na Xbox360 wiedziałem, że będę się świetnie bawił i nie myliłem się. Jeśli chodzi o akcję, scenariusz, rozwiązania techniczne czy też mechanizmy, gra nie zestarzała się ani o sekundę. Każdy, nawet za kolejne kilka lat będzie bawił się przy tej grze, jak my wszyscy w dniu jej premiery. Nie jest to tytuł doskonały, ale na pewno jeden z tych "kultowych", o których będzie mówiło się przez wiele dekad. To z resztą też pierwsza część Call of Duty, która nie traktowała o II wojnie światowej, co wg mnie wyszło jej zdecydowanie na dobre. Takie odświeżenie historii było strzałem w dziesiątkę!

Pomimo tego, że po raz drugi przechodziłem poziomy, które gdzieś tam głęboko w świadomości miałem zapamiętane, świetnie było sobie to wszystko przypomnieć. Modern Warfare zarówno za pierwszym, jak i drugim razem traktowałem, jak interaktywny film akcji. To połączenie najlepszych elementów filmowego Plutonu, Full Metal Jacket i Die Hard w grze wideo.

Tutaj pytanie "czy warto" nie istnieje. Tutaj rozchodzi się o to, że absolutnie każdy powinien w swoim życiu w Modern Warfare nie tylko zagrać, ale i przejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz